Ministerstwo Wojny bardziej przyjazne rodzinie. Czy to możliwe, aby wyjątkowo dbająca o dobro rodziny instytucja mogła stać się jeszcze bardziej przyjazna?
Władze wojskowe od miesięcy zachodziły w głowę jak pozbyć się części garbu budżetowego, jednocześnie podnosząc kosmiczny już poziom standardów służby w polskiej armii.
Większość służących w armii młodych kobiet i mężczyzn posiada liczne rodziny, które tęsknią za często długo nieobecnym bliskim. Na nic zdają się codzienne, godzinne rozmowy przez wideotelefony czy weekendowe przepustki do domu. Rozłąka bywa bardzo bolesna i uciążliwa. Cóż ma począć tęskniąca żona, która robiąc zakupy w osiedlowym sklepie Społem nie może się skonsultować z mężem, bo ten akurat prowadzi ostrzał artyleryjski na wrogie pozycje albo przebywa na szkoleniu czy w toalecie? Kogo o radę ma prosić dorastający, wchodzący w dorosłe życie syn, kiedy serce szybciej zabije mu na widok córki sąsiadów? Kogo o pomoc ma poprosić sześciolatka przy rozwiązaniu równania różniczkowego, jak nie mamy - tyle, że ta siedzi akurat za konsolą sterującą Sobieskiego?
Takie rozłąki to dla rodzin duże obciążenie i stres – twierdzą przedstawiciele Ministerstwa Wojny. Kluczem do zachowania równowagi emocjonalnej i prawidłowego rozwoju młodszych obywateli jest zapewnienie żołnierzom stałego i osobistego kontaktu z rodzinami. Oczywiście zawsze można mieć przy sobie trójwymiarowe zdjęcie ukochanej osoby, tyle że ciężko się do niego przytulić czy pogłaskać po głowie.
Naprzeciw problemowi wyszli, a raczej wybiegli radośnie, uczeni z Ośrodka Centrum Studiów Nad Stresem w Rodzinie i Wolnym Związku przy Ministerstwie Wojny. Grupa uczonych z owego ośrodka twierdzi, że znalazła sposób na rozwiązanie tego problemu.
Ich zdaniem, szczególnie najmłodszym dobrze zrobi posiadanie namacalnego, zastępczego rodzica, a raczej wujka czy cioci, który do oryginału będzie podobny jak rodzony brat (siostra). Wycofano się z pomysłu stworzenia kopii nie do odróżnienia (z powodów etycznych).
Dwa tygodnie temu rozpisano przetarg na stworzenie androida i oprogramowania do niego, które umożliwi dzieciom prowadzenie nie tylko inteligentnych konwersacji, ale i fizyczne obcowanie z mechanicznym rodzicem. Zresztą projekt ten mógł by służyć również małżonkom podczas długich rozstań.
Chodzi o to, by podczas symulowanego życia rodzinnego, nie tylko otrzymywać rozumne odpowiedzi na zadawane pytania, ale i konkretną, fizyczną pomoc w domu.
Taki program ma służyć nie tylko żołnierskim rodzinom. Ponadto ma on oferować rozszerzenia funkcji do potrzeb wielu innych zastosowań interaktywnych.
Po pierwszych próbach z „symulantami” naukowcy są dobrej myśli. Wprawdzie żeńskie androidy czasami boli głowa, a osobniki męskie wymykają się na piwo i zasiadają w czasie ponadnormatywnym na kanapie z pilotem w ręku, a nawet oglądają się za mijanymi na drodze młodymi dziewczętami, ale jak twierdzi prof. Nowaczek jest to efekt zbyt doskonałej sztucznej inteligencji.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.9 | oddanych głosów:28)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.