WIELKAPEDIA |
|
WOJSKOWA KOMENDA UZUPEŁNIEŃ |
|
POLSKA MARYNARKA GWIEZDNA |
|
|
WARTO ZOBACZYĆ |
|
|
SMUTNA STATYSTYKA |
Serwis przegląda:
|
TECHNIKALIA |
Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy |
|
|
Forum
Obywatelskie |
Forum zawiera
4651 wypowiedzi w
15 tematach. |
|
Aby uczestniczyć w dyskusji na Forum, musisz się zalogować
|
Poradnik Forumowicza
10 ostatnich postów obywatela stronco
|
Temat: RKMTKCCC | 14.06.2074, 20:48 | |
stronco
|
Nie jest to obowiązkowa lektura. Nie zmuszam, zachęcam...
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 13.06.2074, 9:42 | |
stronco
|
"Plan jest jak na razie skuteczny w każdym calu
Rycerstwo nie pokona mojej kłódki czaru
Wznieśmy zatem toast, Magadanie, Kalafiorze
Zdrowie naszej trójki! i wiwat naszej sforze!"
Już stuknąć się mieli pucharami srebrnymi
Gdy żul padł przed nimi z flakami wyprutymi
Z niemałym zaskoczeniem unieśli swe głowy
Ich oczom się ukazał bobrów szał bojowy.
Popłoch w szeregach żuli zapanował wielki
Wszyscy uciekali gubiąc z siarą butelki.
Coraz który na bobra wściekłego natrafił
Jęknąć zdążył zaledwie zanim szlag go trafił.
W tej strasznej panice jeden deptał drugiego
Gdyż nie chciał być dorwany przez bobra wielkiego.
Wołga zawyła głośno, tuman wzniosła wielki,
W kilka minut po żulach ślad zaginął wszelki.
*****
Od południa nadciągnął zastęp imć Sir Johna,
Widząc kurzu tumany, stanęli w strzemionach.
Wzrok wytężali srodze, uszu nastawili,
Zamiast bitwy odgłosów, muzykę słyszeli.
Opadł tuman kurzu odsłaniając przedpola,
Wszędzie jakby płomieniem trawa wypalona.
A na murach radosne krzyki i witanie,
Salwy z łuków i o piwo chłodne wołanie.
Sir Johny Pan na Padlock podjechał pod wrota
Kłódę dobrze obejrzał i chwycił jak czpiota
Za ucho, które niczym zawias stary jękło,
Wygięło się na środku i jak patyk pękło.
Ostatnie beczki miodu z piwnic wytoczyli,
Bo gdy jadła zabrakło miody syte pili.
Jednak na toast starczy: Zdrowie Rycerzyków,
Hańba zdrajcom i żulom, Wiwat kukuryku.
******FINITO******
© PYTA i HANNI & Co
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 13.06.2074, 9:41 | |
stronco
|
Pod osłoną nocy ku zaroślom zmierzała,
Odziana płaszczem czarnym i w dziegciu skąpana.
Wtem jak skała na drodze wielki żul wyskoczył
Jednym ciosem potężnym posłańca zamroczył.
Jak bańka mydlana wnet nadzieja prysnęła,
Gdyż za Thorhallę nie miał kto dokończyć dzieła.
Biada, nam o biada, smutek oraz sromota,
Na wieki zostaną zamknięte twierdzy wrotra.
Żul tymczasem jak kłodę Torcię do stóp rzucił
I po nagrodę ruszył gdyż fortel ukrócił
Za czyn taki jabola wypić mógł wraz z Redem
Co też prędko uczynił tyle, że aż siedem.
Lecz zaraz, co to tu biegnie od bagien strony?
wygląda jak stwór jakiś, w dodatku wkurwiony
Z prędkością błyskawicy na menela wpada
Jednym szybkim machnięciem obezwładnia draba.
Chwycił Thorcie w swe łapy wielkie, owłosione
I lekko masując jej delikatne skronie
Wyszeptał parę słów, coś w stylu czary mary
Otwierając w ten sposób jej zdziwione gały
Potworem owym był, już wcześniej opisany
Potężny władca bobrów - Bobrek nazywany
"Matko" - myśli Thorcia - "już po mnie, wszak to zwierzę
Pewnikiem mnie zaciągnie w swe cuchnące leże."
Lecz Bobrek gwałtu nie wszczął, ale opowiedział
Jak to o napaści na Twierdzę się dowiedział,
od ptaszków co ćwierkają. Rzekł jej jeszcze słowo
O spotkaniu z Hellemem, oraz Kasa Novą.
Uzgodnili zatem plan, wedle to którego
Thorhalla miała wezwać na Padlock Johnnego
Albowiem tylko on był w wiedzy posiadaniu
Co począć przy magicznych kłódek zdejmowaniu
By zwłoki dużej nie mieć, się znaczy spóźnienia
Dosiadła najszybszego w tym lesie jelenia
Bobrek zaś się udał rozgromić agresora,
Za nim podążyła olbrzymich bobrów sfora.
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 13.06.2074, 9:40 | |
stronco
|
Poczuła w net Matula, że ją w nosie smali
Notekę zaś wstrząs ogromny z łoża powalił
Na Świętego Grilla i Warkę Zaginioną
Zaatakował nas ktoś przepotężną bronią...
Niemożliwe powstało w Twierdzy zamieszanie
Każdy do broni ruszył, mając gdzieś śniadanie
Po sekundach paru wszyscy w szeregu stali
Z przerażeniem meldunku Hanniego słuchali
"Biada nam wszystkim! Ubiją nas, szans nie mamy!!!"
Krzyknął sir Morgoth i padł na twarz zapłakany
"Wstawaj tu panie, rycerzowi nie wypada"
Patysio go ruga - "Waść jest chłop a nie baba!!!"
"Prawdą jest jednak, że my sami szans nie mamy
I trzeba kogoś posłać za Chędożyc bramy
Do Johna na Padlock niech się pofatyguje
Ale ja pójść nie mogę, bo się źle dziś czuję..."
"Wszak masz jeden z tych dni" - tu Kozaq głos zabiera
"A że żaden z nas nie chce, niechaj los wybiera
W ręce mam zapałek tyle ilu nas stoi
W jednej łebka brak, mówię dla ścisłości woli.
Pierwszy niech losuje kto jest stażem najmłodszy,
im rycerz starszy, tym los dlań będzie surowszy.
Lepiej żeby żółtodziób sprawdzał się tu w boju,
niźli by dał się usiec zaraz na przedpolu".
Pierwsi do brania losu giermkowie stanęli,
A jako najmłodszą Thorhallę przodem pchnęli.
Dziewczę oczy zmrużyło i po los sięgnęło,
oczu nie otwarło, lecz wynik w mig pojęło.
Kozaq, co los rozdawał, ozwał się w te słowa:
"Pech damo, lecz los ślepy, wieczór bądź gotowa."
Thorcia wybiegła z izby, ocierając oczy,
Nie słuchała pocieszeń, ni zrywów ochoczych.
Spakowała tobołek, kapotę ubrała,
Do stajni pobiegła, z koniem swym pożegnała,
Którego to Sir Remy jej podporządkował.
Koń łeb oparł o ramię Pani żałował.
Tu cię znowu zatrzymam drogi czytelniku
Bo Kozaq naobrywał tych łebków bez liku
Z nieznanej przyczyny, zależało mu bardzo
By puścić na misję osobę najmniej hardą.
Wieczór zapadł dość szybko, wzmocniony dymami
Twierdzę mrok gęsty zalał, jedynie łunami
Wokół zamku płonęły żulerskie ogniska,
Czas nadszedł puścić gońca: "Thorhalla daj pyska"
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 11.06.2074, 14:38 | |
stronco
|
Oko ciężkie jak fortepian wzniósł Hanni rano
Pomyślał wnet o wiaderku z tłustą śmietaną
Głową lekko poruszył a, szklane zastawy
Runęły z wysokiej na cztery metry ławy
Kanonier naraz z armat czterdziestu wypalił
Zaś zespół perkusistów z urwiska się zwalił
Za nimi poleciały kościelne organy
I słoni wielkich stado z odległej sawanny
Splątało się to wszystko w jedną głośną chmarę
Turlając się w dół zbocza, tworząc wielki zamęt
Przekroczyło w drodze granice możliwości
Budząc u Hanniego ból głowy i chęć mdłości
Wyczołgał się na balkon celem oddychania
Lecz próżne były niestety jego starania
Nie poczuł na swych licach słonka cieplutkiego
Nie usłyszał ćwierkania dla ucha miłego
W niepewności się znajdując zaciągnął nosem
Czuć było tylko siarką i palonym stosem
Niemile się zaskoczył i otworzył oczy
I w tej chwili nieomal ze skóry wyskoczył
Cały obszar przed twierdzą, od murów zamkowych
Po chedożyckiego lasu ciemne okowy
Pełen był mord zakazanych wędrujących żuli,
Zapach całej gromady bliski był cebuli
Ziemia jak się patrzy cała była w dziurach
Nad nimi zaś wisiała śmierdząca chmura
Tu i ówdzie stał kocioł z bulgoczącą smołą
Zaś diaboły jakoweś tańczyły wokoło
Jak wryty stanął Hanni i włos mu się zjeżył
Oczy rękami przetarł, gdyż nie mógł uwierzyć
Że ktoś miał czelność nastawać na Chędożyce
Na Twierdzę, której herb zdobią dwa piękne cyce
Gdy moment zaskoczenia opuścił Hanniego
Zbiegł, by w alarmowe dzwony bić na całego,
Już miał w nie uderzać, lecz sprawę zdał sobie
Za zbędne je uznano, przy twierdzy budowie.
Pochwycił więc za róg co mu wisiał u pasa,
Lecz się nieco pomylił i szarpnął kutasa
Znaczy się za ozdobę pasa szlacheckiego
Żeby nikt nie pomyślał, że za co innego.
Co trzeba poderwał przy drugim ruchu ręki
Nadymał się strasznie i wydobył zeń dźwięki
I chociaż ciche były, to z tego nadęcia
Pobudził wszystkich w Twierdzy za sprawą pierdnięcia
reszta niebawem
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 11.06.2074, 14:34 | |
stronco
|
Coś od strony bastionu we mgle się zbliżało,
Głosem łosia w okresie godowym ryczało.
Krasnyj się lżej poczuł, bo wiedział, że te ryki
Nie z łosia, lecz szpiega jego dochodzą grdyki
A znaczyć one miały, że załoga twierdzy cała,
Po weselisku w objęcia snu się oddała.
Postać już doń doszła i stanęła przy szczurze.
Okazał się nią ten, co kryje twarz w kapturze.
Wezwał Czerwony Kalafiora, Magadana,
Kazał im założyć kłódę, na twierdzy bramach.
"Jeno po cichutku to zróbcie na paluszkach,
By nie zbudzić przypadkiem straży śpiącej w łóżkach."
Obaj więc na swą Czarną Wołgę wskoczyli,
Poduszki na kopyta koniom założyli,
By te nie stukały o kamienie na bruku,
Unikając po drodze zbytecznego huku.
Na miejscu też z wozu zeskoczyli oboje
Zmierzyli jeszcze wzrokiem Chędożyc podwoje.
Jeden na drugiego znacząco mrugnął okiem,
By ten kłódzisko odkrył, leżące pod bokiem
Chwycili więc oboje na wozie leżącą,
Kłódę wczoraj wykutą i nadal gorącą.
Ramię zaś jej miało ze trzy cale grubości,
By wygląd mieć straszniejszy zdobna była w kości.
Korpus jej był poryty grawerami,
Na których czarownice wraz z Belzebubami,
Urządzały sobie heretyckie zabawy,
Gotując w kotłach ze smołą z człowieka strawy
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 11.06.2074, 14:32 | |
stronco
|
W Chędożycach tymczasem strawy gotowano
Rozstawiano stoły i obejście sprzątano.
W południe dwa wesela tutaj się odbędą,
I dwie Pary Młode obok siebie zasiądą.
Sir Pyta w swej kwaterze zbroję poleruje,
I od czasu do czasu kibelek szturmuje.
Giermkowie kwiaty noszą, wozy ozdabiają,
Przybyłym gościom puchary z miodem rozdają.
Kluzior spokojniej nieco do sprawy podchodził,
Miodu gąsior wychylił i spać się położył.
Przed południem u giermka zamówił budzenie,
Bo w rachubę nie wchodzi na swój ślub spóźnienie.
Panny Młode zaś suknie ślubne upinały,
Z nerwów prawie w ogóle z sobą nie gadały.
Kiedy więc południowe kuranty zagrały,
W pełnej krasie przed domem wszem się ukazały.
Potem wszystko leciało prawie bez pamięci,
Bierzesz go?, przysięgasz jej? i już w jasyr wzięci.
Ledwie żywi z kościoła do karczmy orszakiem,
Ruszyli weselnicy by cieszyć się smakiem
Jadła i napojów z chędożyckiej piwnicy.
Do karczmy weszli jeno sami weselnicy.
Pozostałym mieszkańcom stoły rozstawiono
Wokół karczmy na rynku i tam ich goszczono.
Śpiewy i hulanki trwały aż do wieczora,
Wnet na sen weselny nadeszła i pora.
Jedni zmożeni winem, inni przejedzeniem
Do kwater swoich szli pospolitym ruszeniem.
Noc poślubna dla Młodych to wielkie wyzwanie,
Chyba, że ktoś obiad woli jeść na śniadanie.
Lecz zmęczenie wzięło górę nad żonkosiami
W noc poślubną zasnęli pomiędzy cycami.
Gdy pogasły już w Twierdzy ostatnie łuczywa,
Okolice poczęła otulać mgła siwa.
Ucichły w Chędożycach weselne odgłosy,
Na źdźbłach pojawiły się pierwsze krople rosy.
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 11.06.2074, 14:29 | |
stronco
|
[ostatnia modyfikacja 11.06.2074 14:30]
Te wszystkie efekty w jednej kupie zebrane
Sprawią że strach padnie na rycerstwo kochane
I wtedy zamkniętych w swej twierdzy rycerzyków
W dwa tygodnie weźmiemy za sprawą głodziku"
Słońce się kryło, za niskimi pagórkami,
Gdy Rot, Magadan, Kalafior wraz z menelami
Ruszyli przed siebie, by pod osłoną nocy
Nie rzucać się specjalnie w trakcie marszu w oczy
Po drodze jeszcze owych potworów kompania
By wzburzyć w swoich żyłach krew do bojowania
Złupiła ze cztery kramy całodobowe
Usiekła dwie staruszki i ujęła krowę
Dopuścili się z Mućką rzeczy straszniejszej
Której to nie godzi opisywać się wierszem
Gdyż czytać go może smyk lub dama wytworna
Nieprzyzwyczajona do tak ciężkiego porna
Jednak po czasie w szeregach znów nuda wita
Rozwiać ją może jeno piosnka wyśmienita:
Hejże haha! Hejże ha!! Pod gruszą na polu,
Hejże haha! Hejże ho!! Pijmy po jabolu,
Wesoła to dla nas niezmiernie jest nowina,
Jak ktoś rzuci monetą gdy braknie do wina.
Hejże haha! Hejże ha!! Pod gruszą na Ewie,
Hejże haha! Hejże ha!! Pijmy po nalewie,
Żółknie ząb, kiedy siara gardła nam wypala,
Jednak w nim cudowna moc, co z kaca wyzwala.
Hejże haha! Hej ho!! Pod gruszą jak zbóje
Hejże haha! Hejże.... Zaraz was pomorduję!!!
Czarna wołgą do lasu i już nie będzie was!!!
Zrugał żuli Kalafior na najwyższy czas
Bowiem nie w innym, lecz w tym dokładnie momencie
Pierwsze żuli szeregi były na zakręcie,
Zza którego, jeno droga prosta jak strzała
Na której krańcu Twierdza Chędożycka stała.
Rozkaz więc rzucono, by się cofnąć do lasu
I na palcach cichutko, nie robiąc hałasu,
Unikając wszelkiej zwłoki, zdążyć przed ranem,
Przygotować wszystko zgodnie ze szczurzym planem
Zapanowała wnet ogromna krzątanina.
Część poszła po drwa do lasu, reszta po wina.
Inna część jednostek, na ogół bezimiennych,
Oddała się czynnościom, zgoła nieprzyjemnym.
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 11.06.2074, 14:26 | |
stronco
|
Gdyby zaś tamtejsi, wnet po porannym wstaniu
Na widok tych kłód myśleli o nas złupaniu
Ich oczom się ukaże ogromna kohorta
W sekundę się tam wszystkim ciężej zrobi w szortach
Zapewne spytacie o jakiej armii gadam
Pytanie uprzedzając, już wam odpowiadam
Trzeba odwiedzić okoliczne monopole
Każdego tam żula obdzielić alkoholem
Wrzucić im jeszcze w sakiewki drobne talary
Ku ochocie większej dostaną i pojary."
Tu Rosso się odezwał, - "Co nam z armii żuli?
Nie na dzieci pojedziem, lecz w fechtunku króli"
"Tępe są te ludziska" - pomyślał szczur sobie
"Czasami mam wrażenie że pstro mają w głowie
Odpowiem ci zatem mój przedebilny panie
Co armia żuli robi w tak przemyślnym planie
Wszyscy o tym wiedzą że żul okropnie śmierdzi
Nie równa się tu nawet waćpan kiedy pierdzi
Do tego każdy głosem tragicznym zawodzi
Z mordy każdemu wisi ozór jak u krowy
Zresztą całe ich twarze są jak zdjęte z diabła
Cera też jak u biesa, od słońca jest smagła
A kiedy ta hałastra pojary odpali
Niczym istoty z piekła w dymie będą cali
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
|
Temat: RKMTKCCC | 11.06.2074, 14:24 | |
stronco
|
I miały godziny jak tygodnie długie
I dość miał Rot czekania, gdzieś o wpół do drugiej.
Bo na walnym zebraniu Pyrzyckiej kompani
Zebrali się jeno, jej najwierniejsi fani.
Na palcach ręki można zliczyć ich garścinę
Nietęgą zatem Rosso miał na twarzy minę
Na przeglądzie wojskowym wstawił się w krąg znany
Z uprawy warzyw, przez co Kalafiorem zwany
Tu napomknąć trzeba, iż okrutnik jest z niego
Do lasu z łopatą wywiózł już niejednego
Wspólnikiem Kalafiora w tych okrutnych czynach
Bywa jeszcze podlejszy kawał sukinsyna
Wołają nań Magadan, co mistrzem spisków jest
Do Osiemdziesiątego Pierwszego wpadł on też
Na swym strasznym wozie obydwaj przyjechali
Z sobie znanych przyczyn Czarną Wołgą go zwali
Z dna kanału się jakaś szelma wyłoniła
Lecz kto trudno zgadnąć bo twarz kapturem skryła
Usiadła przy piwie czarnych wojów kompania
Naradę zaczął Rojo od czczego gadania
"Chędożyc ilością nie zdobędziem na pewno
Pozostaje nam zatem wyjście tylko jedno"
"A jakie?"- Krzyknął jeden z zebranych rycerzy
W odpowiedź wzrokiem mówiącym "nie wiem" go zmierzył
I poczęli ci owi myśleć nad fortelem
W jaki to sposób zająć się Chędożyckim celem
Już pot lał się ze skroni, a z czaszek szła para
A w łbach pustka i cisza jak stała tak stała
I gdy już plany porzucić mieli w cholerę
Rzekł szczur głosem człowieka na swoją manierę
"Gdy sen ich dopadnie po nocnych weseliskach
Ktoś się tam zakradnie, drzwiom włoży kłódziska
Lepiej się nie odezwać i wyjść na idiotę,
Niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
|
Forum | Forum zawiera
4651 wypowiedzi w
15 tematach.
Obecni: [Klebern]
|
|